Farby Annie Sloan odkryłam dość niedawno. Szukałam
odpowiedniego preparatu do pokrycia stołu, który nie jest drewniany, tylko
wykonany z płyty i oklejony czymś na wzór drewna z widocznymi słojami i zabejcowany
w kolorze mięty.
Nie chcę się tutaj za dużo rozpisywać na temat tej farby,
także przedstawiam najistotniejsze informacje:
- jest to farba kredowa, wykonana według dawnej receptury,
z naturalnych składników;
- co dla mnie jest najważniejsze można tą farbę kłaść
właściwie na każdą powierzchnie, bez potrzeby ścierania jej uprzednio papierem
ściernym ( lakier, fornir );
- farba jest dość gęsta, także dobrze jest ją odrobinę
rozcieńczyć i bardzo szybko zasycha;
- ma aksamitne wykończenie;
- wymaga raczej nałożenia kilku warstw do całkowitego
pokrycia ( ja nałożyłam około 4 dość cienkich warstw, użyłam do tego wałeczka i
pędzla );
- po nałożeniu farby i ewentualnych przecierkach należy
zabezpieczyć mebel, woskiem albo lakierem poliuretanowym ( w innym przypadku, a
właściwie w moim, przecierając mokrą szmatką stół farba zaczęła się ścierać – po zabezpieczeniu
woskiem jak na razie jest ok )
- cena farby jest dość wysoka około 145 zł za litr ( mnie cała puszka wystarczyła na pokrycie całego dużego stołu ).
Przechodząc do sedna, zaczęłam od dokładnego umycia
stołu, a następnie nakładałam kolejne warstwy farby, po czym stwierdziłam, że
lekkości dodałyby przecierki na brzegach i dekory na nogach stołu.
Także zakupiłam drewniane dekory i pomalowałam je najpierw
czarną farbą akrylową, a następnie tą samą farbą co stół kredową farbą Annie
Sloan w kolorze old white. Na koniec przetarłam papierem ściernym i przykleiłam
do nóg stołu za pomocą kleju polimerowego.
Kolejnym etapem było zabezpieczenie, do tego wybrałam
wosk bezbarwny również od Annie Sloan Soft Wax. Nabierałam niewielką ilość
wosku na pędzel i kolistymi ruchami dość energicznie rozprowadzałam po blacie,
po około 20 – 30 min bawełnianą szmatką polerowałam powierzchnię stołu,
zbierając nadmiar substancji. Po kilku godzinach mogłam przetrzeć delikatnie
stół papierem ściernym i nałożyć jeszcze jedną warstwę wosku.
Pędzel od razu po użyciu umyłam w ciepłej wodzie z
mydłem.
Po woskowaniu doszłam do wniosku, że następnym razem
wybiorę jednak do zabezpieczenia lakier, ze względu na szybszy i wygodniejszy
sposób aplikacji i fakt, że woskowanie należy powtarzać co parę miesięcy, a lakierowanie
nie ;)
Czy farba jest warta swojej ceny i czy się sprawdziła?
W moim odczuciu kredowa farba jest całkiem dobrym
wyborem, osobiście użyłam jej na niełatwą powierzchnię i oczekiwałam całkowitego
pokrycia i dobrej przyczepności. Po zabezpieczeniu jak do tej pory nic się ze
stołem nie dzieję. Myślę, że gdybym pokryła go jeszcze lakierem zamiast wosku było
by naprawdę super. Cena jest wysoka, ale paleta barw jest wyszukana i z pewnością każdy zajdzie coś dla siebie.
Co do wad to dość gęsta konsystencja farby i w moim przypadku
wymagała rozcieńczania. W trakcie nakładania kolejnych warstw nie należy zbyt
długo rozprowadzać farby w jednym miejscu, ponieważ zaczniecie zdejmować poprzednią powłokę.
Mam nadzieję, że post będzie przydatny i rozwieje Wasze
wątpliwości co do tej właśnie farby, jeżeli macie jeszcze jakieś inne pytania,
to zapraszam ;)
Udanego słonecznego, wiosennego weekendu J Może wskoczycie na rower i
pojedziecie przed siebie w siną dal J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz