OK, wracam, serio, serio ;) nic a
nic nie żartuję ;)
Zbyt mała ilość snu w ostatnich dniach odbiła się dość
mocno na blogu, na moich planach i realizacjach.
Optymalna ilość snu w moim przypadku wynosi 7 – 8 godzin.
Wtedy właściwie cały dzień funkcjonuję bez zarzutu, nie licząc małego kryzysu
środka dnia, ale jestem przecież „niskociśnieniowcem” ;) Za to, jeżeli przez
dłuższy czas przesypiam zaledwie 6 albo mniej godzin, to popołudniowa drzemka
jest jedynym ratunkiem ;)
Ciekawa jestem, czy macie jakiś patent na dawkę energii
po średnio przespanej nocy, oczywiście pomijając używki typu kawa ;)