„Scony” – pierwszy raz z tymi bułeczkami spotkałam się w
Irlandii. Tam, te tradycyjne były okrągłe i z rodzynkami. Na zimno albo
podgrzane, przekrojone na pół i posmarowane masłem, dżemem.
Ostatnio lubuję się w wszelkiej maści drożdżówkach,
ciastkach itp. przysmakach – to chyba przez tą zimową aurę.