Dzisiaj szybki deser. Już dawno
myślałam, żeby go przygotować i w końcu się udało ;)
W większości przepisów bazą do tego
deseru jest śmietanka kremówka, a ja chciałam, żeby deser był lekki i w konsystencji i w kwestii kalorii. Jakiś
czas temu obiła mi się o uszy wersja Panny Cotty na bazie maślanki i takiego
przepisu szukałam. Znalazłam go na blogu Every Cake You Bake.
Myślę, że ten deser świetnie się sprawi
w jutrzejszym dniu, jako deser Walentynkowy ;)
Ma same zalety:
- Deser Ekspresowy - rano mieszamy składniki,
przelewamy do miseczek i wkładamy do lodówki, wieczorem tylko wyjmujemy i voilà
;)
- Deser lekki jak puch – orzeźwiająca
pianka z delikatną nutą cytrynową ;)
Maślankowo – Cytrynowa Panna Cotta
1,5 łyżki żelatyny,
250 ml mleka,
pół szklanki i 2 łyżki cukru,
3 szklanki maślanki,
1 łyżeczka startej skórki z cytryny
Do polania np. sos malinowy ( ale solo – jest równie pyszna ;)
Mleko wlać do rondla i posypać po wierzchu żelatyną. Zostawić na 10 minut. Mleko z żelatyną podgrzać, aż ta rozpuści się całkowicie i wsypać cukier. Mieszać aż cały cukier rozpuści się. Zdjąć z ognia i dodać maślankę oraz skórkę z cytryny i dokładnie wymieszać. Przelać wszystko do przygotowanych foremek lub salaterek i pozostawić w lodówce na co najmniej 5 godzin, aż masa stężeje.
1,5 łyżki żelatyny,
250 ml mleka,
pół szklanki i 2 łyżki cukru,
3 szklanki maślanki,
1 łyżeczka startej skórki z cytryny
Do polania np. sos malinowy ( ale solo – jest równie pyszna ;)
Mleko wlać do rondla i posypać po wierzchu żelatyną. Zostawić na 10 minut. Mleko z żelatyną podgrzać, aż ta rozpuści się całkowicie i wsypać cukier. Mieszać aż cały cukier rozpuści się. Zdjąć z ognia i dodać maślankę oraz skórkę z cytryny i dokładnie wymieszać. Przelać wszystko do przygotowanych foremek lub salaterek i pozostawić w lodówce na co najmniej 5 godzin, aż masa stężeje.
Aby łatwiej nam było wyjąć stężały krem,
najlepiej miseczki podgrzać nad parą, trzeba uważać, żeby nie przesadzić bo
nasza Panna zacznie się rozpuszczać ;)
Możemy teraz zajadać deserek, ja polałam
go sosem malinowym, który skrywał się w zakamarkach piwnicznej półki z
przetworami. Prawdopodobnie był to sos z 2012 roku i to na dodatek ostatni, ale
na szczęście widziałam tam jeszcze sporo innych pyszności ;)
Bon appétit ! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz